Wydarzenia kulturalne zazwyczaj klasyfikowane są jako przedsięwzięcia o niewielkim budżecie, co znacząco wpływa na zasięg ich kampanii reklamowych, który jest nieporównywalnie mniejszy niż zasięgi dużych przedsiębiorstw. Czy jednak należy uznawać to za wadę?
W świecie kultury niekiedy zdarzają się spektakularne akcje promocyjne korzystające z mechanizmów rynku komercyjnego, jak na przykład festiwal „Misteria Paschalia”, którego 7. edycję reklamowano przy użyciu szokującej fotografii odwołującej się do motywów religijnych. Jednak zdecydowana większość działań marketingowych lokalnych wydarzeń kulturalnych bazuje na informowaniu potencjalnych odbiorców o evencie, zamiast stosowania skomplikowanych technik sprzedażowych. Czy należy uznać to za wadę? Pomimo, że takie działania w innych branżach mogą klasyfikowane być jako mało skuteczne, są one dostosowane do grupy docelowej imprez kulturalnych. Targetem takich wydarzeń są osoby społecznie aktywne, świadome niepożądanego wpływu kampanii promocyjnych i wybierające wydarzenia lokalne, niekomercyjne. To ograniczone grono odbiorców wymaga specyficznego i dostosowanego do ich wymagań przekazu promocyjnego.
Można więc przypuszczać, że w tym przypadku klasyczny model reklamy SLB (stay, look, buy) skłaniający do kupna produktu wzbogacony jest o zachętę do jego znalezienia i poznania. Do dostępnych źródeł poszukiwania informacji na temat oferty kulturalnej należą między innymi: lokalne stacje telewizyjne, audycje radiowe, prasa oraz internet, a także ulotki, repertuary lub słupy reklamowe. Jak się zdaje, celowym działaniem w popularyzacji wydarzeń kulturalnych jest pewna ich niedostępność, świadcząca o wyjątkowości i wymagająca minimalnego działania ze strony odbiorcy.